niedziela, 25 grudnia 2011

Hiszpania 2009

             Wycieczka, która na zawsze zostanie w mojej pamięci. Miał to być najlepszy wyjazd i taki też był. Naszym celem była Hiszpania, postanowiliśmy wybrać trasę dłuższą, ale ciekawszą. Nie miałam wtedy pojęcia o fotografii, ale zdjęcia te mają dla mnie ogromną wartość sentymentalną, dlatego też je dodaję. Nie wszystkie są mojego autorstwa, ale uwielbiam na nie patrzeć.


 Znajoma przystań na granicy Czesko-Austriackiej.


I te stare, dobre czasy, kiedy wszyscy sądziliśmy że benzyna była droga.



           Jechaliśmy całą noc. Nie mogliśmy się doczekać, kiedy będziemy na miejscu i zaczniemy zwiedzać. Kiedy przekroczyliśmy granicę Włoch, ukazały nam się piękne górskie widoki.









Aż w końcu znaleźliśmy się w cudownej Wenecji.





  






 











Nastał wieczór. Czas zbierać się i ruszać dalej. Wenecja zaliczona! Wspaniałe miejsce, wręcz magiczne.

Tuż po tym jak wyjechaliśmy poza granice miasta, w radiu zabrzmiała piosenka, która na dobre została w mojej pamięci wraz z tamtą chwilą i nawet gdy teraz jej słucham, wciąż budzi we mnie te wspomniena.




                    Kolejna noc w trasie za nami. W ciągu dnia cały czas towarzyszyło nam słońce. Nie było upałów, w końcu to październik. Ale pogoda najwyraźniej postarała się by nam dopisać.



W końcu doczekaliśmy się! Byliśmy już w Barcelonie. Głodni i zmęczeni po długiej podróży, jednak to wcale nas nie zniechęciło. Szybki prysznic w naszym hostelu, coś na ząb i ruszamy na miasto.








Kolejny dzień. Pierwszy raz na oczy widzę metro i mam okazję nim jechać. Mimo iż dla niektórych to chleb powszedni, dla mnie niemała atrakcja.











I nasza dawna ekipa.




Nareszcie upragniona plaża. Co z tego, że jest zimno, ściągamy buty, skarpetki i biegniemy  do morza.




Do dziś nie wiem co tu pisze.


zdjęcie ocenzurowane


 Sagrada Familia




Słynne Ogrody Gaudiego.









Noc stwarza niesamowity klimat.





Ostatni punkt wycieczki w Barcelonie - Stadion Camp Nou.






 Czas mijał bardzo szybko i trzeba było powoli myśleć o drodze powrotnej. Nie oznaczało to jeszcze definitywnego końca wyprawy.



                    Kolejny przystanek - Strasburg i Parlament Europejski.





Poznaliśmy nawet naszą polską posłankę - Małgorzatę Handzlik i zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie.



                Następnie ruszyliśmy obejrzeć miasto.








Katedra Notre-Dame w Strasbourgu.








 I w końcu cała wycieczka dobiegła końca. Teraz już następny postój będzie tym ostatnim, w Czechowicach, gdzie każdy zabierze swoje bagaże i wróci do domu, zmęczony ale pełen pozytywnej energii i wielu wspomnień.




1 komentarz:

  1. Ekhmmm.... Znów małe zdjęcia? No helołłł!! :)
    A tak poza tym to zazdroszczę bardzo Wenecji. 2 lata temu miałyśmy z koleżankami wykupiony bilet lotniczy na lot do Wenecja, ale było to wtedy, kiedy na Islandii wybuchł wulkan i loty zostały odwołane. Do dziś nie miałam okazji odwiedzić tego magicznego miejsca.

    OdpowiedzUsuń