Znajoma przystań na granicy Czesko-Austriackiej.
Jechaliśmy całą noc. Nie mogliśmy się doczekać, kiedy będziemy na miejscu i zaczniemy zwiedzać. Kiedy przekroczyliśmy granicę Włoch, ukazały nam się piękne górskie widoki.
Aż w końcu znaleźliśmy się w cudownej Wenecji.
Nastał wieczór. Czas zbierać się i ruszać dalej. Wenecja zaliczona! Wspaniałe miejsce, wręcz magiczne.
Tuż po tym jak wyjechaliśmy poza granice miasta, w radiu zabrzmiała piosenka, która na dobre została w mojej pamięci wraz z tamtą chwilą i nawet gdy teraz jej słucham, wciąż budzi we mnie te wspomniena.
Kolejna noc w trasie za nami. W ciągu dnia cały czas towarzyszyło nam słońce. Nie było upałów, w końcu to październik. Ale pogoda najwyraźniej postarała się by nam dopisać.
W końcu doczekaliśmy się! Byliśmy już w Barcelonie. Głodni i zmęczeni po długiej podróży, jednak to wcale nas nie zniechęciło. Szybki prysznic w naszym hostelu, coś na ząb i ruszamy na miasto.
Kolejny dzień. Pierwszy raz na oczy widzę metro i mam okazję nim jechać. Mimo iż dla niektórych to chleb powszedni, dla mnie niemała atrakcja.
I nasza dawna ekipa.
Nareszcie upragniona plaża. Co z tego, że jest zimno, ściągamy buty, skarpetki i biegniemy do morza.
Do dziś nie wiem co tu pisze.
zdjęcie ocenzurowane
Sagrada Familia
Słynne Ogrody Gaudiego.
Noc stwarza niesamowity klimat.
Ostatni punkt wycieczki w Barcelonie - Stadion Camp Nou.
Czas mijał bardzo szybko i trzeba było powoli myśleć o drodze powrotnej. Nie oznaczało to jeszcze definitywnego końca wyprawy.
Kolejny przystanek - Strasburg i Parlament Europejski.
Poznaliśmy nawet naszą polską posłankę - Małgorzatę Handzlik i zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie.
Następnie ruszyliśmy obejrzeć miasto.
Katedra Notre-Dame w Strasbourgu.
I w końcu cała wycieczka dobiegła końca. Teraz już następny postój będzie tym ostatnim, w Czechowicach, gdzie każdy zabierze swoje bagaże i wróci do domu, zmęczony ale pełen pozytywnej energii i wielu wspomnień.
Ekhmmm.... Znów małe zdjęcia? No helołłł!! :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to zazdroszczę bardzo Wenecji. 2 lata temu miałyśmy z koleżankami wykupiony bilet lotniczy na lot do Wenecja, ale było to wtedy, kiedy na Islandii wybuchł wulkan i loty zostały odwołane. Do dziś nie miałam okazji odwiedzić tego magicznego miejsca.